Całkiem niedawno w ręce wpadła nam książka “Kwanty zrobiły mi dzień” autorstwa Jeremie’go Harris’a. Jako fanka teorii kwantowej i kultowego “Kwantechizmu” Andrzeja dragana, postanowiłam przeczytać i tę książkę o intrygującym tytule, zarówno polskim jak i angielskim (“Quantum Physics Made Me Do It: A Simple Guide to the Fundamental Nature of Everything”). W Polsce książka wydana została nakładem wydawnictwa Otwartego w 2023 roku, więc jest to istna świeżynka. Zacznijmy zatem od tego, od czego zawsze zaczynam trafiając na książki czy artykuły popularnonaukowe...
Czytaj dalejDisclaimer
Poniższy tekst jest efektem komercyjnej współpracy. Wydawnictwo Otwarte zapłaciło nam za przygotowanie recenzji, jednak nie miało żadnego wpływu na jej kształt i pierwszy raz mogło się z nią zapoznać w chwili publikacji poniższego tekstu.
Link do miejsca, gdzie możecie książkę nabyć jest tutaj!
Zacznijmy zatem od tego, od czego zawsze zaczynam trafiając na książki czy artykuły popularnonaukowe - poznajmy autora.
Jestem biologiem, może trochę chemikiem, w dziedzinie fizyki kwantowej laikiem jak wielu z nas. A wiem, że w fizyce kwantowej, jako niezwykle nieintuicyjnej, łatwo można się pogubić w “naukowym bełkocie” (hehe 🙂) i wpaść w krąg pseudonaukowych bzdur. Zatem czy jako laicy możemy zaufać autorowi? Pan Harris jest fizykiem kwantowym z całkiem spoko dorobkiem. Choć pracą naukowa się już nie zajmuje, teraz ma swój startup w Dolinie Krzemowej. Niegdyś pracował w University of Toronto i Ottawa, zaczął doktorat z fizyki jednak, z tego co znalazłam nie ukończył go. Jest współzałożycielem firmy Gladstone AI, firmy zajmującej się bezpieczeństwem AI. Zatem w mojej ocenie autor wydaje się być kimś na odpowiednim miejscu aby pisać o kwantach i nam nie ściemniać. Dodatkowo jest weganinem, za co ma u mnie plusik :)
Aby Wam nie spoilerować treści, napiszę tylko, że książka głównie opowiada o przeróżnych koncepcjach świata kwantowego, jakie zostały zaproponowane na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Warto bowiem pamiętać, iż istnieje wiele interpretacji fizyki kwantowej! W książce znajdziemy kilka z nich – niekoniecznie tylko te związane z największymi nazwiskami fizyki (nie tylko kwantowej).
Nie powiedziałabym jednak, że to popularnonaukowa książka wyłącznie o teorii kwantowej. Jest bowiem pełna filozofowania, autor nie stroni od przemyśleń na temat tego jak fizyka kwantowa „wpływa” na nasze życie – wolną wolę, świadomość, prawo, politykę naukę itd. Wydaje się, że do tego nawiązuje oryginalny tytuł książki „Quantum Physics Made Me Do It” czyli: fizyka kwantowa "kazała mi to zrobić" - sugerując, że wszystko jest dziełem fizyki kwantowej… wszystko to co robimy… jak żyjemy…
Książka napisana zrozumiałym i prostym językiem z dużą dozą poczucia humoru, które mi osobiście bardzo przypadło do gustu. Wydaje się, że tłumacz wywiązał się ze swojego zadania wzorowo regularnie trafiając z pointą nierzadko złożonego żartu. Rysunki w książce także są nie tylko informacyjne ale też zabawne!
Czyta się ją szybko i lekko. Na pewno nie jest nudna. Duży plus za to, że nikt nigdy tak zrozumiale nie wytłumaczył mi czym jest Kot Schrödingera.
Idealna książka dla zupełnego laika albo kogoś kto niekoniecznie chce „konkretnej” fizyki kwantowej – takiej z równaniami, macierzami, operatorami itd. „Kwanty zrobiły mi dzień” to pozycja dla tych, którzy docenią dużą dozę podejścia filozoficznego. W narracji nie brakuje przemyśleń na temat różnych aspektów fizyki kwantowej, wygłaszanych przez przeróżnych naukowców - zarówno tych bardziej znanych i akceptowanych, jak i tych mniej popularnych, które w świecie fizyki się nie przyjęły.
Dla tych, którzy poszukują „mięska” fizyki kwantowej na rynku znajdą bardziej odpowiednie pozycje – bliższe podręcznikom akademickim. W wypadku książki Harrisa mam bowiem wrażenie, że długimi momentami to raczej zbiór przemyśleń autora na temat teorii kwantowej. Jego własna interpretacja tego zakątka fizyki. Dużo miejsca poświęca świadomości, wolnej woli, tożsamości... Czy jego tezy są zgodne z wiedzą naukową uznaną przez współczesnych fizyków kwantowych? Nie wiem, nie znam się wystarczająco na fizyce kwantowej (i teoretycznej) aby to obiektywnie ocenić. Dlatego też osobiście odniosłam wrażenie, że autor za mało czasu poświęca jednak ugruntowanym naukowcom z opisywanej dziedziny, a za dużo fizykom, których tezy są niejako alternatywne i awangardowe (czy pisząc dosadniej: niekoniecznie powszechnie akceptowane przez kwantową brać).
Miejscami odnosiłam wrażenie, że autor mocno zrównuje te interpretacje fizyków takich jak Bohr, Goswani czy Everett. Jak sam pisze “wielkie idee naukowe są z definicji nieortodoksyjne. Wywołują one sprzeciw ze strony naukowego i politycznego establishmentu, który chce zachować swój autorytet i uchronić się przed utratą znaczenia”. Z jednej strony - nie można się z tym nie zgodzić. Jako naukowiec sama wiem, że nauka ma wiele wad i “system” w którym naukowcy pracują jest bardzo niedoskonały. Z drugiej strony - nie porównałabym interpretacji fizyki kwantowej Bohra (mocno „mierzalnej”, zakorzenionej w otaczającej nas rzeczywistości, przez wielu uznawanej za konsensus) z Everettem (teoria wieloświatów, będąca poglądem cennym, jednak często krytykowanym). Według Harrisa Everett był bardzo niedoceniony przez innych naukowców przez co mechanika kwantowa straciła jednego ze swoich największych innowatorów… i heretyków.
Oczywiście nauka (choć nieidealna) ciągle brnie do przodu i często konsensusy są obalane i zastępowane przez teorie alternatywne, jednak, co dodaje sam autor, w chwili obecnej nie dysponujemy niczym lepszym niż taka nauka jaką mamy. I dlatego, moim zdaniem, jednak warto wierzyć w konsensusy naukowe, czy teorie akceptowane przez większość naukowców. I może doprecyzuję, iż przez konsensus rozumiem „ogólną zgodę wśród naukowców w danej dziedzinie na podstawie dostępnych dowodów naukowych”.
Ale nie zrozumcie mnie źle – ta książka to nie zbiór herezji. Dużym jej plusem jest to, iż autor opisując interpretacje i hipotezy przedstawia zarówno ich wady jak i zalety. Nie daje nam gotowego, jednoznacznego rozwiązania. Zmusza do przemyśleń. Pokazuje, że fizykę kwantową można momentami nadinterpretować tworząc ezoteryczne teorie o tym jak nasza świadomość dzięki kwantom ma wpływ na rzeczywistość. Zaznacza, że ludzie pokroju Deepak’a Chopra bardzo łatwo dodają do teorii kwantów wiele podejrzanych - choć dopuszczalnych z technicznego punktu widzenia (tzn. nie można ich obalić) - tez dotyczących świadomości. Sam autor jednak też dość ciekawie interpretuje samą świadomość jako element teorii kwantowej.
Na koniec książki dostajemy wisienkę na torcie – wątek, który można nazwać w humorystycznym tonie przystającym do opisywanej książki: „sztuczna inteligencja a sprawa kwantowa”. Harris nakreśla tam ciekawą koncepcję – jest przekonany, że w ciągu kilkudziesięciu lat człowiek stworzy sztuczną inteligencję na poziomie inteligencji człowieka lub… nadczłowieka. Zwraca uwagę na to, że taka sztuczna świadomość powołana przez nas do bytowania (życia?) może niejako cierpieć, w imię postępu i ludzkiej chciwości.
O ile książkę potraktujemy jako ciekawe filozoficzne podejście do teorii kwantowej i będziemy jej nadinterpretować jako przepis na dołączenie do ruchu New Age, to jest to naprawdę pozycja warta polecenia. Jeśli chcecie książki napisanej prostym językiem z błyskotliwym poczuciem humoru, książki o świadomości czy wolnej woli i tego, jak fizyka kwantowa wpływa na Wasze decyzje warto sięgnąć po ten tytuł. Także zapewniam Was, że tak, kwanty zrobią Wam nie jeden wieczór tej jesieni!
===
Tl;dr od Dawida:
Komu się ta książka spodoba?
Osobom, które chcą uczynić pierwszy krok w świat teorii kwantowych oraz tym, którzy mają już o niej jakieś pojęcie i pragną je rozszerzyć o aspekty bardziej filozoficzne. Pozycja nie wymaga gigantycznego skupienia i robienia notatek w poświęconym temu kajecie, aby zrozumieć co autor ma na myśli. Porównując ją do naszego rodzimego podwórka książek popularyzatorów nauki podobny vibe mają dzieła Janiny Bąk.
Komu ta książka nie przypadnie do gustu?
Tym, którzy przeczytali Kwantechizm Andrzeja Dragana i chcieliby pomóc mu rozwijać jego teorie, ale przed pójściem na doktorat z fizyki teoretycznej muszą nadrobić jeszcze trochę braków… A tak poważniej – ci, którzy liczą na wiedzę wyłożoną w stylu akademickim z naciskiem na matematykę mogą się rozczarować.
Czy polecam?
Tak. Nie bezkrytycznie, ale tak.
Jeżeli ma to być prezent, to najlepiej sprawdzi się wręczony komuś, kto ma z jednej strony choć nikłe pojęcie o fizyce kwantowej, a z drugiej nie jest doktorantem fizyki.
Szczególnie doceniam warstwę graficzną, która z jednej strony oswaja czytelnika z profesjonalną, formalną, matematyczną notacją, a z drugiej wykorzystuje rysunki, by nie zgubić i przytłoczyć laika.
Z chwilą publikacji tekstu książka ma ocenę 4,1/5 na GoodReads i 8,4/10 na LubimyCzytać. Moja ocena byłaby bliższa temu pierwszemu medium.
Opublikowano w dziale nauki przyrodnicze dnia 02 paź 2023
Kwanty zrobiły mi dzień, czyli prosty przewodnik po naturze wszechświata. Jeremie Harris