Węch… Raczej nie przychodzi na myśl jako dominujący zmysł w życiu człowieka. Przez długi czas był niedoceniany, jednak w ostatnich latach naukowcy poświęcają mu coraz więcej uwagi. I mają ku temu słuszne powody!
Czytaj dalejZnaczna część zwierząt w swojej codziennej walce o przetrwanie polega na zmyśle węchu. Nieważne, czy tropią ofiarę, szukają kryjówki przed drapieżnikiem czy może oceniają świeżość pożywienia. To właśnie węch może pokazać wszystko to, czego oczy nie widzą – a czasem także uratować czyjeś życie. I nie, nie mam tu na myśli sytuacji zaalarmowania własnego stada, gdy wyczuwa się zapach ukrytego w pobliżu drapieżnika. Chodzi o coś bardziej zaskakującego: niektóre gatunki zwierząt są w stanie dosłownie „zwęszyć’’ chorobę! Przykładowo myszy rozpoznają w ten sposób, którego z ich towarzyszy dopadło choróbsko. Starają się wtedy unikać go i utrzymywać pewien dystans – zupełnie tak jak my, gdy odsuwamy się od kichającej i pociągającej nosem osoby. Podobne zdolności mają także koty i psy. Te ostatnie potrafią nawet wywęszyć nowotwory! Tkanki zmienione tą chorobą wydzielają bowiem związki takie jak alkany, pentan czy pochodne benzenu, i to je wykrywa psi nos. Wszystko to tak zainspirowało naukowców, że część z nich postanowiła trenować te zwierzęta, aby mogły pomóc nam wykrywać różnego rodzaju schorzenia. Jednak i ludzkie nosy co nieco potrafią. Dawniej niektórzy lekarze stawiali diagnozę, bazując właśnie na wyczuwanym zapachu pacjenta. I tak na przykład owocowy oznaczał cukrzycę lub niedożywienie, a woń piekącego się chleba sugerowała dur brzuszny. Chirurdzy z kolei wąchali bandaże pacjentów w poszukiwaniu zapachu stęchlizny. Jego obecność oznaczałaby, że rana nie goi się poprawnie i prawdopodobnie wdała się do niej jakaś infekcja.
Nietypowy zapach może więc sygnalizować, że pewne procesy nie zachodzą tak jak powinny, a więc danemu osobnikowi najprawdopodobniej coś dolega. W pewnym sensie właśnie tę właściwość wykorzystują lemury katta do ustalania hierarchii całej swojej grupy. W pobliżu ich narządów rozrodczych znajdują się gruczoły zapachowe, które wydzielają dość nieprzyjemnie (przynajmniej dla nas) pachnącą substancję. Badacze określają ją jako ,,zapach dość ostry, piżmowy i na pewno nieprzypominający żadnej z Channel”. Lemury rozsmarowują te wydzieliny na drzewach i ich gałęziach, zaznaczając tym samym granice swojego terytorium. To taki znak mówiący ,,Hej, ja tu jestem! To moje miejsce!’’. Wydzielany zapach jest bardzo złożony i dlatego pełni wiele różnych funkcji. Sygnalizuje on między innymi gotowość i chęć danego lemura do miłosnych amorów – jest jak prawdziwe ogłoszenie na portalu randkowym! Poza tym mówi też, jaki jest poziom zdrowia i sił konkretnego lemura. Jak to możliwe? Otóż produkcja takiego zapaszku jest dla organizmu bardzo kosztowna energetycznie – stąd osłabione lub ranne lemury mają kłopot z wydzielaniem pełnej węchowej palety. Przypomina ona wtedy ułożony z puzzli obrazek, w którym brakuje kilku elementów. Takiemu pozostawionemu przez słabego lemura śladowi brakuje więc niektórych nut zapachowych i to właśnie te luki zauważają przeciwnicy walczący o wyższą pozycję w stadzie czy partnera. Oznaczają one dla nich szansę na pokonanie słabszego lemura i gdy tylko nadarzy się okazja, spróbują pokonać go w walce. A im większą słabość (czyli bardziej ubogi zapach) wyczują, tym agresywniej zaatakują jego właściciela. Zwycięskie lemury ogłaszają swoją wygraną za pomocą dodatkowych wydzielin z gruczołów, które znajdują się na wewnętrznej stronie ich nadgarstków. Z kolei te przegrane będą jeszcze bardziej osłabione, a więc będą zostawiały jeszcze mniej zapachów. W ten właśnie sposób z każdą kolejną walką zaczną spadać na coraz niższą pozycję w hierarchii.
Jednak matka natura także i nas przygotowała do wąchania! W naszym ciele około 400 genów koduje białka receptorów węchowych, co pozwala nam rozróżniać od 4 do nawet 10 tys. zapachów (tym samym tłumacząc te wszystkie godziny spędzone przy wyborze idealnych perfum). To także węch sprawia, że możemy czuć prawdziwe „niebo w gębie”. Wbrew pozorom właśnie ten zmysł odpowiada za prawie 80–90% odczuwanego przez nas smaku. Dlatego gdy mamy katar, nawet nasze ulubione potrawy nie smakują tak dobrze, jak zazwyczaj. Dodatkowo narząd węchu ma liczne połączenia z układem limbicznym, czyli takimi strukturami w mózgu, które związane są z emocjami i pamięcią. Dlatego gdy czujemy na przykład zapach szarlotki, to przypomina nam się nasza babcia i jej jesienne wypieki. Niestety ten szlak węchowy omija rejony mózgu odpowiedzialne za racjonalne myślenie. Stąd oprócz wspomnień dany zapach może wywołać także inne reakcje naszego układu nerwowego, takie jak zmiany temperatury, tętna czy częstotliwości oddechu. Nasi bardzo odlegli przodkowie polegali na tym zmyśle podczas szukania świeżego pokarmu lub unikania niebezpieczeństw. Nieprzyjemne zapachy wywoływały (i wciąż to robią!) emocje takie jak złość czy obrzydzenie, sygnalizując tym samym, że coś jest ,,nie tak’’ i że może to oznaczać niebezpieczeństwo. Gdy coś pachniało smakowicie, nosy odruchowo kierowały się w tę właśnie stronę. Jest tak także dziś.
Wydawać by się mogło, że obecnie ludzie używają węchu głównie podczas gotowania czy oceniania perfum nowego partnera. Jednak jak pokazują najnowsze wyniki badań opublikowane w czasopiśmie „Biological Psychology”, także i dziś węch może chronić nas przed niebezpieczeństwem. Naukowcy wykazali, że ludzie są w stanie nieświadomie komunikować swój stan emocjonalny. Dzieje się to przy pomocy tak zwanych chemosygnałów (czyli takich specjalnych związków chemicznych) pochodzących z potu. Te same cząsteczki informują także innych o naszym aktualnym poziomie odczuwanego stresu. Naukowcy już od pewnego czasu badają procesy zachodzące w mózgu pod wpływem wyczuwania konkretnych zapachów. Jednak znacznie mniej wiadomo jest o ich wpływie na przejawiane przez nas zachowanie i dlatego też badacze postanowili to zmienić. W przeprowadzonych przez nich eksperymentach uczestnicy musieli zagrać w serię specjalnych gier, które służą do badań nad zaufaniem. W jednej z nich, ,,The Trust Game”, otrzymywali oni małą sumę pieniędzy, których część (a nawet całość) mogli przekazać drugiemu z graczy. Ta wybrana kwota była następnie mnożona trzykrotnie, a po jej otrzymaniu obdarowany (nazywany „powiernikiem’’) miał w tajemnicy zdecydować, ile z tych pieniędzy oddać z powrotem. Ten wariant gry pozwalał na zbadanie zarówno poziomu zaufania, jakim darzyli drugiego gracza uczestnicy, jak i poziomu wiarygodności, którym obdarzono ich. Badacze wykorzystali także inny wariant tej gry zwany ,,The Risk Game”. Pozwalał on zmierzyć u uczestników ich gotowość do podejmowania ryzyka. W tej wersji powiedziano graczom, że „powiernikiem’’ jest komputer. Tym samym zwracana im ilość pieniędzy była zupełnie losowa – nie zależała w żaden sposób od kwoty danej wcześniej w podarku. Każdy z badanych grał w oba warianty gry po kilka razy. Jednocześnie przed każdym podjęciem decyzji, jaką kwotę pieniędzy zainwestować, wystawiano ich na działanie różnych zapachów. Jednymi z nich były te z potu zebranego od mężczyzn odczuwających lęk (oczywiście w bezpiecznych i kontrolowanych przez naukowców warunkach), a innymi te od panów, którzy spocili się podczas dnia w siłowni. Jak rozpylano te zapachy? Badacze zakładali uczestnikom specjalną maskę tlenową. Dzięki niej mogli kontrolować, w jakim stężeniu uwalniane były wspomniane zapaszki (pomińmy, jak dziwnie musieli czuć się gracze z takim ekwipunkiem na swojej twarzy). Okazało się, że gracze przekazywali znacznie mniej pieniędzy, jeśli wystawiono ich na zapach potu od osoby przeżywającej lęk. Było tak nawet wtedy, gdy gracze nie wyczuwali go świadomie. Największy efekt widoczny był u badanych kobiet, choć mogło to wynikać z ich prawie trzykrotnie większej przewagi liczebnej w tym badaniu. Wynik eksperymentu wzmacnia wnioski z badań wskazujące, że obie płcie przejawiają reakcje typu „walcz–uciekaj” na zapach putrescyny (takiej substancji chemicznej, która wytwarzana jest przez rozkładające się tkanki martwych ciał).
Naukowcy doszli do wniosku, że ludzie także potrafią „zarażać” innych niektórymi z aktualnie przeżywanych emocji czy stanów. Aby lepiej to zobrazować, można przypomnieć sobie moment, w którym na przykład bliska nam zasmucona osoba przychodzi się przytulić. W takiej sytuacji również i my prawdopodobnie zaczniemy odczuwać smutek. Podobnie działa to także u innych gatunków zwierząt. Przykładowo, gdy jedno z nich wyczuje zagrożenie, zaraz całe stado mobilizuje się i przygotowuje do ucieczki. Tak też było u uczestników wspomnianego eksperymentu: doświadczali oni lęku, którym zarażali się przez chemosygnały z zapachu potu innej osoby. Tym samym zmniejszała się u nich chęć do podejmowania ryzykownych decyzji, a także malało zaufanie, którym obdarowywali innych.
To, co czyni to badanie wyjątkowym, jest fakt, że te wszystkie procesy mogą zachodzić zupełnie nieświadomie. Stwarza to niebezpieczną sytuację, którą mogą chcieć wykorzystać na przykład różnego rodzaju naciągacze. Zapachami mogliby w ten sposób skłonić nas do nieprzemyślanych zakupów. Podobnie niektóre wonie mogłyby stać się narzędziem manipulacji dla osób sprawujących władzę nad innymi. Komponując odpowiednie zapachy mogliby decydować o zachowaniach swoich podwładnych, klientów czy wyborców. Wszystko to przez wspomniane już wcześniej połączenia między węchem a układem limbicznym w mózgu oraz związek ze zmysłem smaku. Razem mogą one wpływać na nasze zakupowe preferencje. Wystarczy przypomnieć sobie poranną wizytę w sklepie. Już na wejściu czujemy zapach świeżutkich i chrupiących bułeczek, przez co burczy nam w brzuchu. Po chwili w koszyku lądują dwie rumiane kajzerki. Ciężko nam panować nad takimi odruchami, szczególnie gdy leżące za nimi procesy dzieją się gdzieś w tle, bez udziału naszej świadomości. Sprawę komplikuje fakt, że coś przyjemnie pachnącego wydaje nam się lepsze. Widać to nawet w naszych nawykach językowych: ładny jest zapach, okropny jest smród. Pachną kolorowe kwiaty i soczyste owoce, a zgnilizna skręca nam nos.
Pewne zapachy mogą nas zniechęcać i odstraszać, podczas gdy inne przywołują piękne wspomnienia i żywe emocje. Warto zatem docenić ten niezwykły zmysł, jakim jest węch. W końcu to dzięki niemu życie nabiera smaku i kolorów ?.
Opublikowano w dziale nauki przyrodnicze dnia 19 lis 2021
Dolan, E.W. (2021) Smelling fear? Study provides evidence that chemosensory anxiety signals reduce trust and risk-taking in women. Cognitive Science. Pobrano z: https://www.psypost.org/2021/09/smelling-fear-study-provides-evidence-that-chemosensory-anxiety-signals-reduce-trust-and-risk-taking-in-women-61842 (Dnia: 23.09.2021).
Focus (2009) Zapach choroby. Pobrano z: https://www.focus.pl/artykul/zapach-choroby (Dnia: 22.09.2021).
Harris, R.L., Boulet, M., Grogan, K.E., Drea, C.M. (2018) Costs of Injury for Scent Signalling in a Strepsirrhine Primate. Scientific Reports, June 29. DOI: 10.1038/s41598-018-27322-3.
Jaśkowski, P. (2009) Neuronauka poznawcza - Jak mózg tworzy umysł. Vizja Press.
Meister, L., Pause, B.M., (2021) It’s trust or risk? Chemosensory anxiety signals affect bargaining in women. Biological Psychology, Volume 162, Pobrano z: https://doi.org/10.1016/j.biopsycho.2021.108114 (Dnia: 23.09.2021).
Nikodemski, M. (2011) Nos do interesów. Pobrano z: https://www.focus.pl/artykul/nos-do-interesow (Dnia: 19.09.2021).
Zdjęcie: Omnitographer - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=87083400